Jednym z ostatnich obrazów starego świata, jakie widzimy w Człowieku demolce, jest płonący na wzgórzach św. Moniki ikoniczny napis „HOLLYWOOD”. Jest rok 1996. Po nieudanej akcji, wskutek której zginęło dwudziestu zakładników, protagonista opowieści – sierżant John Spartan, w którego wcielił się Sylvester Stallone – zostaje zahibernowany. Budzi się znów w roku 2032, by schwytać tego samego psychopatę, którego przyskrzynił 36 lat wcześniej (w roli Simone’a Phoenixa – Wesley Snipes).
Kredyt społeczny i totalna kontrola behawioralna
W roku 2032 świat nie jest już taki, jak był. Tu poznajemy trzecią z głównych postaci, policjantkę, w której rolę wcieliła się Sandra Bullock. Od razu dowiadujemy się, że jest czarną owcą w departamencie policji San Angeles, ponieważ wykazuje „niezdrową fascynację wulgarnym XX wiekiem”. Natomiast „wspaniały” XXI wiek ukazuje się jako totalitarna utopia, która nastała po epidemicznym kataklizmie oraz „wojnie korporacji”.
Sierżant Spartan budzi się z hibernacji i mówi do jednego z oficerów: „Daj Marlboro”. Jego kolega z przyszłości nie wie, o co chodzi. I tu dowiadujemy się, że wszystko, co zostało uznane za „niezdrowe”, jest zakazane. A więc: tytoń, alkohol, kofeina, sporty kontaktowe, wulgaryzmy, czekolada, benzyna, „głupie zabawki” i ostre przyprawy, a nawet sól…
A to tylko kulinarno-obyczajowy wierzchołek góry lodowej. Gdy postać grana przez Stallone’a typowym dla XX-wiecznej policji językiem wyraża swoją opinię o XXI wieku, z automatu w ścianie wychodzi mandat i słychać informację, że obywatel utracił… jeden kredyt. Tak więc testowany obecnie w Chinach system, który nosi nazwę kredyt społeczny (służący do dyskredytacji wszystkich „niepoprawnych” jednostek) był w całej krasie ukazany już w Człowieku demolce.
Hipokryzja współczesnej Ameryki
Na marginesie warto zauważyć, że owe mandaty za używanie wulgaryzmów to też symboliczny szczyt amerykańskiej hipokryzji, która pozwala na pokazywanie najgorszych pornograficznych czy pełnych przemocy scen, podczas gdy słowa typu „fuck” są konsekwentnie „wypikiwane”.
Ale wróćmy do akcji. Psychopatyczny morderca grasuje po mieście, w którym „klasyczna” przemoc została wyeliminowana do tego stopnia, że nawet policjanci nie umieją jej użyć. Ale najpierw muszą go znaleźć, gdyż… „zamrozili go w XX wieku, kiedy jeszcze nie znakowano ludzi” (mamy zatem „organiczne układy scalone wszczepiane pod skórę” służące do nieustannej inwigilacji społeczeństwa). „Pieniądze wyszły z użycia, teraz używamy kodów osobistych” – wyjaśnia również Sandra Bullock.
Co ciekawe, twórcy filmu nie kryją się z literackimi inspiracjami swego dzieła, z którym naczelnym jest powieść Nowy wspaniały świat. Postać grana przez Sandrę Bullock nazywa się… Lenina Huxley. Mamy więc nie tylko nazwisko autora, ale nawet wkomponowaną w imieniu bohaterki jego fascynację marksizmem. Wspaniały jest ten nowy świat – szkoda, że go nie zobaczysz – mówi Phoenix do Spartana, gdy próbuje go zabić.
Po obejrzeniu na świeżo Człowieka demolki wyszedłem na ulicę, patrzyłem na ludzi i przyszła mi do głowy myśl: Jeśli wszyscy się nie obudzimy z tego letargu zaufania władzy i wielkim głowom debatującym na temat cudownej przyszłości, to naprawdę obudzimy się w świecie ukazanym w najbardziej dystopijnych filmach. Z tym że w „realu” może zabraknąć Sylvestra Stallone’a i Sandry Bullock, którzy wysadzą ten świat w powietrze…
Filip Obara
Niniejszy tekst jest fragmentem artykułu, który w całości został opublikowany w serwisie PCh24.pl.